Wielkanoc 2019. Szykujemy święconkę.
- No jak tam syneczki, szykujemy dwa koszyki czy jeden wystarczy? Będziecie się w tym roku kłócić kto chce nieść koszyk?
- Nie, nie będziemy, ja nie chcę nieść.
- Ja też nie chcę.
- To mamo, chyba jednak musisz zrobić dwa. Żebyśmy się nie kłócili kto NIE BĘDZIE nieść!
Wnukowo
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
poniedziałek, 4 lutego 2019
Idealny moment
Pracuję w domu przy komputerze. Adaś, już po szkole, trochę się nudzi. Przychodzi do mnie z pytaniem
- Co mogę porobić?
- A widzisz, mam tu taki dokument do napisania, możesz mi trochę pomóc...
Cisza.
Adaś patrzy na mnie.
Ja patrzę na Adasia.
Adaś patrzy na mnie.
Ja patrzę na Adasia.
- Wiesz mamo, żałuję, że nie umiem podnieść do góry jednej brwi, teraz byłby idealny moment.
- Co mogę porobić?
- A widzisz, mam tu taki dokument do napisania, możesz mi trochę pomóc...
Cisza.
Adaś patrzy na mnie.
Ja patrzę na Adasia.
Adaś patrzy na mnie.
Ja patrzę na Adasia.
- Wiesz mamo, żałuję, że nie umiem podnieść do góry jednej brwi, teraz byłby idealny moment.
sobota, 20 grudnia 2014
Sześciolatek i ośmiolatek
Właście zakończyliśmy jesienny sezon urodzin :) Teraz mamy w domu sześciolatka i ośmiolatka.
Sześciolatek jest młodym indywidualistą. Działa po swojemu, często dokonuje wyborów na przekór otoczeniu. Wiemy już, że właściwie nie ma sensu go namawiać i przekonywać - jeśli coś postanowił, to łatwo zdania nie zmieni, zwłaszcza jeśli zobaczy, że nam zależy. Lepiej działa pozostawienie mu tematu do przemyślenia i niekomentowanie ewentualnej rozsądnej zmiany zdania, która czasem się zdarza :) W większości spraw - odpuszczamy i pozwalamy mu realizować własne wizje. Jeśli nie ma takiej możliwości - trudno, trzeba być twardym i przeczekać dłuuuugi bunt...
Indywidualizm Adasia dostrzega też wychowawczyni w szkole. Podobno widać, że (na razie?) nie potrzebuje za bardzo integracji w grupie i nie wchodzi w bliskie interakcje z kolegami. Chodzi własnymi ścieżkami, często bawi się sam. Ale mamy się nie martwić, bo widać, że tak mu dobrze i nic więcej (na razie?) nie potrzebuje. Z nauką i szkolnymi obowiązkami radzi sobie bardzo dobrze, chociaż nie jest zbyt aktywny na lekcjach. Co więcej, w tej sferze nie widać żadnych buntów - co pani każe to dziecko sumiennie wykonuje. A bunty to tylko w domu ;)
Poza tym wszystkim - jest uroczy :) Słodki, całuśny, przytulaśny i przymilny. Taki syneczek mamusi :)
Ośmiolatek, dla odmiany, robi się coraz bardziej "społeczny". Angażuje się we wszystko co możliwe. W szkole ma dobre kontakty z kolegami, koleżankami, nauczycielami - jest lubiany. Zawsze uśmiechnięty, aktywny i pełen zapału. Chętny do wszelkich spotkań, zabaw, aktywności sportowych, a nawet wystąpień publicznych (ku naszemu niezmiernemu zdumieniu ;)).
Wciąż świetnie radzi sobie z nauką, nauczyciele go chwalą. Na lekcjach daje z siebie 100%. Widać też, że w nowej szkole odżył i nauka znów go interesuje - oprócz matematyki, bardzo lubi też zajęcia "artystyczne", których w szkole jest sporo (teatr, muzyka, plastyka, technika), no i oczywiście sportowe (wf, tenis, basen).
W domu - coraz częściej włącza mu się tryb "tak kochana mamusiu, dobrze kochana mamusiu, pomogę Ci kochana mamusiu", co jest bardzo fajne i miłe i całkowicie mnie rozbraja :)
We dwóch - dobrze się dogadują. Dużo się razem bawią, mają swoje wspólne sprawy i zabawy. Czasem kłócą się i tłuką, czasem słodzą i przytulają :)
W sumie fajny to czas i fajnie mieć takich dużych, kumatych, ale wciąż bardzo dziecięcych synków :)
Sześciolatek jest młodym indywidualistą. Działa po swojemu, często dokonuje wyborów na przekór otoczeniu. Wiemy już, że właściwie nie ma sensu go namawiać i przekonywać - jeśli coś postanowił, to łatwo zdania nie zmieni, zwłaszcza jeśli zobaczy, że nam zależy. Lepiej działa pozostawienie mu tematu do przemyślenia i niekomentowanie ewentualnej rozsądnej zmiany zdania, która czasem się zdarza :) W większości spraw - odpuszczamy i pozwalamy mu realizować własne wizje. Jeśli nie ma takiej możliwości - trudno, trzeba być twardym i przeczekać dłuuuugi bunt...
Indywidualizm Adasia dostrzega też wychowawczyni w szkole. Podobno widać, że (na razie?) nie potrzebuje za bardzo integracji w grupie i nie wchodzi w bliskie interakcje z kolegami. Chodzi własnymi ścieżkami, często bawi się sam. Ale mamy się nie martwić, bo widać, że tak mu dobrze i nic więcej (na razie?) nie potrzebuje. Z nauką i szkolnymi obowiązkami radzi sobie bardzo dobrze, chociaż nie jest zbyt aktywny na lekcjach. Co więcej, w tej sferze nie widać żadnych buntów - co pani każe to dziecko sumiennie wykonuje. A bunty to tylko w domu ;)
Poza tym wszystkim - jest uroczy :) Słodki, całuśny, przytulaśny i przymilny. Taki syneczek mamusi :)
Ośmiolatek, dla odmiany, robi się coraz bardziej "społeczny". Angażuje się we wszystko co możliwe. W szkole ma dobre kontakty z kolegami, koleżankami, nauczycielami - jest lubiany. Zawsze uśmiechnięty, aktywny i pełen zapału. Chętny do wszelkich spotkań, zabaw, aktywności sportowych, a nawet wystąpień publicznych (ku naszemu niezmiernemu zdumieniu ;)).
Wciąż świetnie radzi sobie z nauką, nauczyciele go chwalą. Na lekcjach daje z siebie 100%. Widać też, że w nowej szkole odżył i nauka znów go interesuje - oprócz matematyki, bardzo lubi też zajęcia "artystyczne", których w szkole jest sporo (teatr, muzyka, plastyka, technika), no i oczywiście sportowe (wf, tenis, basen).
W domu - coraz częściej włącza mu się tryb "tak kochana mamusiu, dobrze kochana mamusiu, pomogę Ci kochana mamusiu", co jest bardzo fajne i miłe i całkowicie mnie rozbraja :)
We dwóch - dobrze się dogadują. Dużo się razem bawią, mają swoje wspólne sprawy i zabawy. Czasem kłócą się i tłuką, czasem słodzą i przytulają :)
W sumie fajny to czas i fajnie mieć takich dużych, kumatych, ale wciąż bardzo dziecięcych synków :)
poniedziałek, 10 listopada 2014
Jeden czyta, drugi...
U Adasia w klasie nastąpiło ostatnio przemeblowanie i pani inaczej usadziła dzieci. Adaś zrelacjonował wydarzenie, i dodał:
- Mamo, ale ja lubiłem siedzieć koło tego Janka. Bo na angielskim, to on umiał przeczytać, a ja wiedziałem co to znaczy, i tak sobie mówiliśmy.
Teraz Adaś siedzi obok koleżanki znanej jeszcze z przedszkola. Myślę, że też się dogadają :)
- Mamo, ale ja lubiłem siedzieć koło tego Janka. Bo na angielskim, to on umiał przeczytać, a ja wiedziałem co to znaczy, i tak sobie mówiliśmy.
Teraz Adaś siedzi obok koleżanki znanej jeszcze z przedszkola. Myślę, że też się dogadają :)
wtorek, 21 października 2014
Szkoła razy 2
Czas na krótkie doniesienia ze szkolnego frontu :)
Wojtek, wydaje się, całkiem się już wdrożył do funkcjonowania w nowej szkole. Lubi zajęcia, wychowawczynię i pozostałych nauczycieli, kolegów i koleżanki. Ogólnie: na nic nie narzeka. Jak zawsze nie ma problemów z nauką, bez trudu zalicza sprawdziany, bez oporów odrabia lekcje. Pracy domowej ma nieco więcej niż w zeszłym roku: 2-3 razy w tygodniu coś małego i większa porcja na weekend. Wojtek skończył właśnie czytanie pierwszej tegorocznej lektury - "Dzieci z Bullerbyn".
Adaś natomiast, zaskakuje nas swoją dojrzałością i przystosowaniem do nowych okoliczności. Spodziewaliśmy się jakichś buntów, marudzenia, narzekania... a tu na razie nic z tych rzeczy. Od pierwszego dnia chodzi do szkoły chętnie, jeszcze nie słyszałam od niego żadnego słowa oporu czy niechęci (no może poza basenem - coś tu Adasiowi nie podpasowało i w "dzień basenowy" próbuje się od pływania wykręcać - na razie delikatnie).
"Życie towarzyskie" Adasia w szkole póki co jest dla nas tajemnicą - generalnie opowiada, że na przerwach z nikim się nie bawi, tylko "spaceruje i patrzy". Jak znam Adasia, jest to całkiem możliwe ;). Adaś potrzebuje trochę czasu na zintegrowanie się z nową grupą. Nie wydaje się, żeby mu to przeszkadzało (Wojtek na tym etapie miał dużo większy "głód kontaktów z kolegami"), tak więc na razie spokojnie czekamy co będzie dalej :) Z różnych opowieści Adasia można też wywnioskować, że więcej zadaje się z dziewczynami niż z chłopakami - bo chłopaki "rozrabiają", a dziewczyny "są fajniejsze".
Adaś jest uważny i obowiązkowy - zawsze pamięta co jest zadane i sprawnie odrabia lekcje. W tygodniu zwykle ma 1-2 razy jakiś mały drobiazg do zrobienia, a na weekend naprawdę solidną porcję: literki, kolorowanie, wyklejanie, ćwiczenia z angielskiego - praca na ponad godzinę. Do tej pory tylko raz zdarzyło się, że ta weekendowa porcja nie została w całości "przerobiona" w piątek (i był do tego dobry powód - wizyta kolegi "na nocowanie")! Tak więc - duże brawa dla naszego pierwszoklasisty :)
...i tylko butelka z wodą ostatnio regularnie się gubi Adasiowi w szkole w niewyjaśnionych okolicznościach - co najmniej dwa razy w tygodniu ;)
Wojtek, wydaje się, całkiem się już wdrożył do funkcjonowania w nowej szkole. Lubi zajęcia, wychowawczynię i pozostałych nauczycieli, kolegów i koleżanki. Ogólnie: na nic nie narzeka. Jak zawsze nie ma problemów z nauką, bez trudu zalicza sprawdziany, bez oporów odrabia lekcje. Pracy domowej ma nieco więcej niż w zeszłym roku: 2-3 razy w tygodniu coś małego i większa porcja na weekend. Wojtek skończył właśnie czytanie pierwszej tegorocznej lektury - "Dzieci z Bullerbyn".
Adaś natomiast, zaskakuje nas swoją dojrzałością i przystosowaniem do nowych okoliczności. Spodziewaliśmy się jakichś buntów, marudzenia, narzekania... a tu na razie nic z tych rzeczy. Od pierwszego dnia chodzi do szkoły chętnie, jeszcze nie słyszałam od niego żadnego słowa oporu czy niechęci (no może poza basenem - coś tu Adasiowi nie podpasowało i w "dzień basenowy" próbuje się od pływania wykręcać - na razie delikatnie).
"Życie towarzyskie" Adasia w szkole póki co jest dla nas tajemnicą - generalnie opowiada, że na przerwach z nikim się nie bawi, tylko "spaceruje i patrzy". Jak znam Adasia, jest to całkiem możliwe ;). Adaś potrzebuje trochę czasu na zintegrowanie się z nową grupą. Nie wydaje się, żeby mu to przeszkadzało (Wojtek na tym etapie miał dużo większy "głód kontaktów z kolegami"), tak więc na razie spokojnie czekamy co będzie dalej :) Z różnych opowieści Adasia można też wywnioskować, że więcej zadaje się z dziewczynami niż z chłopakami - bo chłopaki "rozrabiają", a dziewczyny "są fajniejsze".
Adaś jest uważny i obowiązkowy - zawsze pamięta co jest zadane i sprawnie odrabia lekcje. W tygodniu zwykle ma 1-2 razy jakiś mały drobiazg do zrobienia, a na weekend naprawdę solidną porcję: literki, kolorowanie, wyklejanie, ćwiczenia z angielskiego - praca na ponad godzinę. Do tej pory tylko raz zdarzyło się, że ta weekendowa porcja nie została w całości "przerobiona" w piątek (i był do tego dobry powód - wizyta kolegi "na nocowanie")! Tak więc - duże brawa dla naszego pierwszoklasisty :)
...i tylko butelka z wodą ostatnio regularnie się gubi Adasiowi w szkole w niewyjaśnionych okolicznościach - co najmniej dwa razy w tygodniu ;)
poniedziałek, 20 października 2014
Szachowe postępy
W ramach rozwoju szachowego naszych dzieci, oto warte odnotowania wydarzenia ostatnich miesięcy:
- W lipcu chłopcy brali udział w dużym tygodniowym turnieju szachowym (jedna partia dziennie), kategoria do 10 lat. Obydwaj wygrali 3 partie z 7, co mniej więcej odpowiada wyjściowemu rozstawieniu.
- W sierpniu pojechaliśmy nad morze, na wczasy z szachowym szkoleniem dla dzieci: codziennie jedna partia, omówienie partii i zajęcia z instruktorem, przez 7 dni. Wojtek wygrał 4 partie z 7, Adaś 3 z 6 (+ 1 punkt za pauzę). Dało im to miejsca odpowiednio 5 i 7 na 15 dzieci. Bardzo ciekawe i wartościowe były prowadzone przez instruktora analizy partii i szkolenie.
- We wrześniu w turniej dla rocznika 2006 i młodszych chłopcy osiągnęli znaczące sukcesy :) Adaś wygrał 3 z 5 partii, co dało mu awans na IV kategorię i 10 miejsce w całym turnieju (na 33 startujących). Wojtek wygrał 4 partie i 1 zremisował, co dało mu (pierwszy raz w życiu!) zwycięstwo w całym turnieju. Konkurencja była całkiem poważna, było kilku zawodników z III kategorią. Wojtek wygrał między innymi z kolegą, z którym nigdy wcześniej mu się to nie udało.
Tak więc, obecnie chłopcy formalnie mają taką samą kategorię: IV. Adaś jest bardzo dumny :) A Wojtka trochę to uwiera, że ma taką samą kategorię jak młodszy brat ;) Wojtek przymierza się już do starań o III kategorię - wydaje nam się, że już niedługo będzie to realne.
Wojtek chodzi na zajęcia szachowe do "starej" szkoły, wciąż do tego samego instruktora. Na razie takie rozwiązanie jest wystarczające - na szczęście termin nie koliduje z zajęciami szkolnymi ani z treningami piłki nożnej. Większy dylemat mamy z Adasiem. Zapisaliśmy go na zajęcia szachowe w "nowej" szkole, ale grupa jest w dużej części zupełnie początkująca. Tak więc poza zabawą i walorami "towarzyskimi" niewiele tam dla niego wyzwań. Zastanawiamy się czy/jak zapewnić mu bardziej zaawansowane zajęcia... (te na które chodzi Wojtek są jednak dla Adasia zbyt trudne).
Poza regularnymi zajęciami, staramy się aby chłopcy grali 1-2 turnieje w miesiącu. W miarę wolnego czasu korzystamy też z dodatkowych, sobotnich zajęć, organizowanych przez klub, do którego należy Wojtek.
- W lipcu chłopcy brali udział w dużym tygodniowym turnieju szachowym (jedna partia dziennie), kategoria do 10 lat. Obydwaj wygrali 3 partie z 7, co mniej więcej odpowiada wyjściowemu rozstawieniu.
- W sierpniu pojechaliśmy nad morze, na wczasy z szachowym szkoleniem dla dzieci: codziennie jedna partia, omówienie partii i zajęcia z instruktorem, przez 7 dni. Wojtek wygrał 4 partie z 7, Adaś 3 z 6 (+ 1 punkt za pauzę). Dało im to miejsca odpowiednio 5 i 7 na 15 dzieci. Bardzo ciekawe i wartościowe były prowadzone przez instruktora analizy partii i szkolenie.
- We wrześniu w turniej dla rocznika 2006 i młodszych chłopcy osiągnęli znaczące sukcesy :) Adaś wygrał 3 z 5 partii, co dało mu awans na IV kategorię i 10 miejsce w całym turnieju (na 33 startujących). Wojtek wygrał 4 partie i 1 zremisował, co dało mu (pierwszy raz w życiu!) zwycięstwo w całym turnieju. Konkurencja była całkiem poważna, było kilku zawodników z III kategorią. Wojtek wygrał między innymi z kolegą, z którym nigdy wcześniej mu się to nie udało.
Tak więc, obecnie chłopcy formalnie mają taką samą kategorię: IV. Adaś jest bardzo dumny :) A Wojtka trochę to uwiera, że ma taką samą kategorię jak młodszy brat ;) Wojtek przymierza się już do starań o III kategorię - wydaje nam się, że już niedługo będzie to realne.
Wojtek chodzi na zajęcia szachowe do "starej" szkoły, wciąż do tego samego instruktora. Na razie takie rozwiązanie jest wystarczające - na szczęście termin nie koliduje z zajęciami szkolnymi ani z treningami piłki nożnej. Większy dylemat mamy z Adasiem. Zapisaliśmy go na zajęcia szachowe w "nowej" szkole, ale grupa jest w dużej części zupełnie początkująca. Tak więc poza zabawą i walorami "towarzyskimi" niewiele tam dla niego wyzwań. Zastanawiamy się czy/jak zapewnić mu bardziej zaawansowane zajęcia... (te na które chodzi Wojtek są jednak dla Adasia zbyt trudne).
Poza regularnymi zajęciami, staramy się aby chłopcy grali 1-2 turnieje w miesiącu. W miarę wolnego czasu korzystamy też z dodatkowych, sobotnich zajęć, organizowanych przez klub, do którego należy Wojtek.
wtorek, 2 września 2014
"...Początek roku to nie koniec świata"
Rozpoczęliśmy nowy rok szkolny - teraz obaj chłopcy chodzą do szkoły, do której przenieśliśmy Wojtka w maju.
Wyprawki skompletowane, książki, zeszyty i przybory podpisane. Nie mamy jeszcze wszystkich podręczników - mają dotrzeć do szkoły w ciągu tygodnia. Artykułów plastycznych przeróżnych na "liście wyprawkowej" ze szkoły było cało mnóstwo - aż im zazdroszczę, że będą się tym wszystkim bawić :)
Adaś - pierwszoklasista - bardzo przejęty :) Nastrój ma zmienny - od "nie mogę się doczekać" poprzez "mamo, a Ty lubiłaś chodzić do szkoły?" i "a skąd ja mam wiedzieć jak będzie w szkole?" aż do "ja to bym chciał chodzić do szkoły, ale tylko raz w roku". Spotkanie integracyjne (było w ostatnim tygodniu wakacji) i rozpoczęcie roku mu się jednak podobało :) Pani wychowawczyni młoda i fajna. W klasie jest 18 dzieci, pół na pół chłopców i dziewczynek - w tym aż 5 dzieci z Adasia przedszkola, ma więc znajome twarze.
Wojtek - trzecioklasista - pod koniec wakacji nie wyglądał na zachwyconego perspektywą powrotu szkoły. Teraz już chyba jednak jest OK - rozpoczęcie roku mu się podobało, spotkanie z kolegami - chyba też wypadło dobrze. Będziemy pracować nad większym zintegrowaniem Wojtka z wybranymi kolegami - pewnie trzeba zorganizować jakieś spotkanie poza szkołą. W klasie Wojtka jest dwoje nowych dzieci - to raczej na plus, bo sam Wojtek też ma jeszcze status "nowego" (a przynajmniej mnie się tak wydaje...).
W szkole trochę się pozmieniało, w czasie wakacji trwały remonty. Jeszcze nie wszystko jest na swoim miejscu, jeszcze trwa wymiana okien w salach.
Adaś ma zajęcia od 8:30 do 14:45, Wojtek do 15:35 (tylko w piątki odwrotnie :)). Do tego pewnie dojdą zajęcia dodatkowe - w szkole i poza szkołą. Jeszcze nie wiemy co zrobić z szachami - szukamy rozwiązania dopasowanego do poziomu chłopaków i nie zabójczego logistycznie. Być może zmienimy też "klub piłkarski", bo ten "nasz" przeniósł się dalej od domu, a bliżej będą zajęcia z innego klubu. Pewnie pójdziemy na próbę do nowego i zobaczymy.
A na uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego nauczyciele na zachętę odśpiewali autorską piosenkę - z takim przesłaniem:
"...Początek roku to nie koniec świata,
Po co nam wakacje skoro nie ma lata!"
:)
Wyprawki skompletowane, książki, zeszyty i przybory podpisane. Nie mamy jeszcze wszystkich podręczników - mają dotrzeć do szkoły w ciągu tygodnia. Artykułów plastycznych przeróżnych na "liście wyprawkowej" ze szkoły było cało mnóstwo - aż im zazdroszczę, że będą się tym wszystkim bawić :)
Adaś - pierwszoklasista - bardzo przejęty :) Nastrój ma zmienny - od "nie mogę się doczekać" poprzez "mamo, a Ty lubiłaś chodzić do szkoły?" i "a skąd ja mam wiedzieć jak będzie w szkole?" aż do "ja to bym chciał chodzić do szkoły, ale tylko raz w roku". Spotkanie integracyjne (było w ostatnim tygodniu wakacji) i rozpoczęcie roku mu się jednak podobało :) Pani wychowawczyni młoda i fajna. W klasie jest 18 dzieci, pół na pół chłopców i dziewczynek - w tym aż 5 dzieci z Adasia przedszkola, ma więc znajome twarze.
Wojtek - trzecioklasista - pod koniec wakacji nie wyglądał na zachwyconego perspektywą powrotu szkoły. Teraz już chyba jednak jest OK - rozpoczęcie roku mu się podobało, spotkanie z kolegami - chyba też wypadło dobrze. Będziemy pracować nad większym zintegrowaniem Wojtka z wybranymi kolegami - pewnie trzeba zorganizować jakieś spotkanie poza szkołą. W klasie Wojtka jest dwoje nowych dzieci - to raczej na plus, bo sam Wojtek też ma jeszcze status "nowego" (a przynajmniej mnie się tak wydaje...).
W szkole trochę się pozmieniało, w czasie wakacji trwały remonty. Jeszcze nie wszystko jest na swoim miejscu, jeszcze trwa wymiana okien w salach.
Adaś ma zajęcia od 8:30 do 14:45, Wojtek do 15:35 (tylko w piątki odwrotnie :)). Do tego pewnie dojdą zajęcia dodatkowe - w szkole i poza szkołą. Jeszcze nie wiemy co zrobić z szachami - szukamy rozwiązania dopasowanego do poziomu chłopaków i nie zabójczego logistycznie. Być może zmienimy też "klub piłkarski", bo ten "nasz" przeniósł się dalej od domu, a bliżej będą zajęcia z innego klubu. Pewnie pójdziemy na próbę do nowego i zobaczymy.
A na uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego nauczyciele na zachętę odśpiewali autorską piosenkę - z takim przesłaniem:
"...Początek roku to nie koniec świata,
Po co nam wakacje skoro nie ma lata!"
:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)