…to przygotuj aparat, bo jak już zobaczysz co zbroili, to nie będziesz mieć głowy do szukania ;)
Kilka tygodni temu byliśmy z wizytą u znajomych. Adaś kręcił się na dole wśród dorosłych, a Wojtuś z czteroletnią córką gospodarzy poszedł na górę bawić się w pokoju dziecięcym. Dochodziły z góry odgłosy wspaniałej zabawy, wybuchy śmiechu, okrzyki radości… „Ależ się ładnie razem bawią!” komentowaliśmy zadowoleni. Do czasu…
W pewnym momencie córka gospodarzy zeszła na dół. Była, hmm, lekko umazana farbą. „Mamo, w moim pokoju jest strasznie brudno!” oznajmiła. No cóż… dzieci malowały farbami i w twórczym szale Wojtuś wylał wodę (tę do płukania pędzelków). Woda była mocno szaro-czarna. Wylał głównie na siebie i dywan, a także na koleżankę, łóżko i okolice.
Oboje nadawali się tylko do wsadzenia do wanny, rzeczy do prania. I ja nie wiem, byłam przekonana, że takie farby dla dzieci są łatwospieralne. A to diabelstwo nijak nie schodzi. Z dziecka zeszło po 3 moczeniach w wannie, z ubrań sprać się nie chce. Albo to może ja nie umiem prać?
Plama na dywanie (ok 1 m2) pewnie zostanie – na szczęście dywan i tak był do wymiany.
No i teraz tylko żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia w kluczowym momencie :)