Wychodzenie z przedszkola z Wojtkiem to jest wyzwanie. Zwykle najpierw trzeba obejrzeć prace powieszone w szatni, potem Wojtek robi kilka kółek truchtem wokół szatni (ja na szczęście nie muszę ;) ), potem wracamy na górę bo siku, potem znowu bieganie wokół szatni, z trudem przybywają kolejne warstwy zimowej odzieży… A gdy już uda się opuścić budynek, to przecież jest jeszcze przedszkolny plac zabaw. Po opadach śniegu to fascynujące miejsce, więc Wojtek zawsze zamiast do samochodu chce choć na chwilę iść na plac zabaw…

Przypadek 1.

- Wojtusiu, ja jestem przeziębiona, boli mnie gardło, chodźmy dzisiaj szybko do samochodu….
- Ale mamo, ja tylko muszę jeden raz wejść na tę górkę i zjechać, i potem już pójdziemy. A Ty sobie przez chwilkę popatrz… na ten karmnik!

Przypadek 2.

- Wojtusiu, Adaś jest chory, czeka w domu, nie mamy dzisiaj czasu na plac zabaw, ja idę do samochodu!
(Idę, Wojtek po chwili biegnie za mną)
- Mamo! Zaczekaj! Mamo, musisz pamiętać, że ja wolno chodzę!