Adaś miewa ostatnio mocno buntownicze nastawienie. W takich chwilach (dniach...) ciężko z nim współpracować, gdyż wszystko jest NIE. Jemu chyba też jest czasem ciężko...
- Adasiu, chodź, mamy truskawki.
- Nie chcę. Ja już nie lubię truskawek. Ja tylko w koktajlu lubię truskawki.
Kilka minut później przyłapałam go na wyjadaniu z miski ;)
A tego samego dnia wieczorem...
- Adasiu, chodź, mamy koktajl truskawkowy.
- Bleee.
- Adaś, spróbuj. Myślę, że będzie Ci smakować.
- No mogę spróbować, ale i tak mi nie będzie smakować.
Adaś wypił 2 łyki z miną cierpiętnika.
- Bleee. Nie smakuje.
Adaś teatralnie się wykrzywia nad szklanką. Wojtek tymczasem rozprawił się już ze swoją porcją:
- Mamo, czy mogę dokładkę?
- Tak, mam tu jeszcze trochę, proszę bardzo...
- Ale nie nalewaj Wojtkowi wszystkiego, ja też będę chciał dokładkę!
I tu następuje gwałtowne przyspieszenie konsumpcji w wykonaniu Adasia i rywalizacja o kolejne dokładki. To w końcu smakuje mu czy nie...?
***
Bardzo się staram nie wypominać dziecku niekonsekwencji ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz