środa, 5 września 2012

Pierwsze dni

Po pierwszych dwóch dniach lekcji Wojtek wydaje się być raczej zadowolony :)

Wtorek:

- Tato, na pewno chcesz mnie zapytać, czy mam dzisiaj jakieś lekcje do odrabiania!
- Czy masz dzisiaj jakieś lekcje do odrabiania?
- Nie! Bo dziś nie było żadnych zajęć!

...bo wtorek dzieci poświęciły na wycieczkę po szkole i wzajemnie poznawanie. Było robienie wizytówek i jakieś gry ze zgadywaniem swoich imion. Po lekcjach Wojtek miał pierwszy po wakacjach trening piłkarski (okazało się, że chodzi do klasy z kolegą z treningów).

W środę był po raz pierwszy WF - Wojtek był lekko zdegustowany: Tato, WF to było zwykłe wyjście na dwór.

Dziecko zgubiło się w trakcie zajęć świetlicowych - panie wyszły z grupą na plac zabaw, po czym wróciły do sali z niecałą grupą (Wojtek zapatrzył się na starszych chłopców grających w piłkę) - szczegółów tego wydarzenia nie udało nam się ustalić, bo dziecko plącze się w zeznaniach, ale przyznaje, że było mu smutno i może się nawet rozpłakał. Panie ze świetlicy nie wspomniały o tym incydencie przy wydawaniu dziecka.

W środę była też pierwsza praca domowa - pokolorowanie rysunku w zeszycie ćwiczeń. Wojtek zrobił to naprawdę bardzo starannie.

Późnym popołudniem byliśmy na zebraniu klasowym - multum spraw organizacyjnych, multum papierków do wypełnienia/podpisania (fluoryzacja, opieka pielęgniarska, religia, owoce w szkole, mleko w szkole, dane osobowe/adresowe, ...), wybory trójki klasowej. Zebranie trwało w sumie 2,5 godziny!

Sprawy potencjalnie niepokojące:
- ponoć jakie horrendalne sceny dzieją się przy wydawaniu obiadów, szczególnie w tych grupach, które jedzą obiad w czasie przerw. Wojtek na szczęście codziennie ma obiad już po lekcjach, w ramach świetlicy, a dzieci świetlicowe jedzą w trakcie godziny lekcyjnej. Obiady wydawane są na podstawie kartonika, w którym pani zaznacza "iksem" kolejne dni. Po dwóch dniach Wojtek ma na swoim kartonika tylko jeden "iks" - ale chyba obiady zjadł dwa ;)
- trochę bezproduktywnie i bezsensownie dzieci spędzają czas na przerwach. Pani ma dyżur na korytarzu, więc nie mogą zostać w swojej sali. Są zachęcane do siedzenia na ławeczce. Zatem zamiast odrobiny ruchu i relaksu dostają porcję dzikiego hałasu na siedząco...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz