piątek, 8 lutego 2013

Pierwszy semestr za nami

No dobra, nie jestem najbardziej regularną blogopisarką. Może to się zmieni, a może nie - nic nie obiecuję ;)

Tymczasem jednak możemy podsumować pierwszy semestr w szkole.

Było dużo spokojniej niż się spodziewałam. Wojtek wszedł w obowiązki szkolne bez żadnych zacięć. Z zapałem "poznaje" kolejne literki. Bez marudzenia (na ogół) odrabia pracę domową. Pisze jako-tako - nie pięknie, ale wystarczająco dobrze. Dla mnie ważne, że robi to szybko - bez godzinnego wpatrywania się w kartkę i równoległego zajmowania tysiącem innych rzeczy. Odrabianie lekcji przebiega właściwie niezauważenie. W zasadzie tego procesu nie kontrolujemy, oglądamy zeszyty sporadycznie. Nie weryfikujemy jakości i kompletności wykonania. Czasem pani każe poprawić zbyt bazgrołowate bazgroły ;)
Z tego sprawnego wdrożenia w odrabianie lekcji bardzo się cieszę. Obawiałam się tutaj drogi przez mękę, a tymczasem jest (dla rodziców ;)) luzik :)

Wojtek dostał bardzo dobrą "ocenę opisową" na koniec semestru. Prawie same plusy - jedyny obszar wskazany jako wymagający dalszej pracy to właśnie pisanie liter.

Ogólnie tempo pracy klasy w pierwszym półroczu nie było jakieś zawrotne. Co kilka dni literka, co kilka dni cyferka... W sumie "poznane" zostały literki: a, o, e, i, y, u, b, m, p, w, z, l, t, k, n, s, d, r, g, c; cyferki od 1 do 8.
Na zebraniu podsumowującym pierwszy semestr wychowawczyni zapowiedziała w drugim semestrze większy nacisk na czytanie. Dla Wojtka to nie będzie wyzwanie, gdyż czyta płynnie od dawna.
Nie stanowi też dla niego żadnego wyzwania szkolna matematyka, dlatego staramy się pracować dodatkowo w domu i rozwijać zarówno sprawność liczenia, jak i sprawność myślenia ;) Wojtuś rozwiązuje trochę zadań "kangurkowych", trochę różnych wymyślanych przez nas.

Na plus zapisujemy także kondycję zdrowotną. Przez cały semestr Wojtek opuścił 5 dni szkolnych. Za to rozchorował się gdy tylko zaczęły się ferie, ech. Właśnie zaliczyliśmy pierwsze od 2 lat zapalenie ucha i również pierwszy od 2 lat antybiotyk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz