poniedziałek, 25 lutego 2013

Szachowa porażka

Ostatni weekend został zdominowany przez turniej szachowy. Wojtek, namówiony przez pana od szachów, koniecznie chciał wystartować. Mieliśmy trochę wątpliwości, bo to turniej do lat 10, a przecież Wojtek ledwo skończył 6.

No i efekt był zgodny z przewidywaniami: dziecko przegrało wszystkie 7 partii...
Na koniec było Wojtkowi wyraźnie smutno. Mówił, że bardzo chciał wygrać chociaż 1 partię i pytał dlaczego wszystko przegrał.

Po turnieju porozmawialiśmy i wspólnie z Wojtkiem doszliśmy do takich wniosków:
  • przegrał, bo jest młodszy i mniej doświadczony od innych uczestników turnieju - na kolejnych turniejach będzie mieć więcej doświadczenia i dzięki temu większe szanse,
  • jeśli się chce w jakimś sporcie być dobrym i wygrywać, to trzeba trenować - postanowił więc częściej grać z tatą,
  • turniej pokazał, że z całą pewnością umie przegrywać - po zakończeniu turnieju było mu wyraźnie przykro, ale nie było rozpaczy, histerii, płaczu, agresji,
  • jesteśmy dumni, że grał do końca, nie poddał się w trakcie i nie zrezygnował (choć w niedzielę rano jechaliśmy "bez entuzjazmu"),
  • wykonał kilka udanych zagrań i na pewno nauczył się czegoś z tych przegranych partii,
  • potrenował granie z zapisem, co dla sześciolatka nie jest rzeczą prostą,
  • ma już za sobą najgorszy możliwy turniej, nigdy nie będzie gorszego, nie będzie mieć mniej niż 0 punktów - choć Wojtek stwierdził, że może się jeszcze przecież zdarzyć drugi tak samo nieudany turniej ;)
Na razie nie mam pewności, czy było warto przez to przechodzić - może trzeba było zniechęcić Wojtka przed turniejem? A może takie doświadczenie jednak mimo wszystko jest pozytywne i przydatne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz